Konserwatorem każdy być może, czasem lepiej, a czasem trochę gorzej – czyli o tym, czy warto płakać nad rozlanym mlekiem?

IMG_3962

Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami historią jednej z moich klientek, która zgodziła się na napisanie tego krótkiego artykułu.

Istnieje takie ogólne przekonanie, że konserwacja to droga sprawa. Fakt czy mit? To zależy. Wiem, że jest to dość dyplomatyczna odpowiedź, jednak na cenę konserwacji obrazu wpływa tak wiele czynników, że nie mogę odpowiedzieć tutaj inaczej. Zdaję sobie sprawę, że oddanie dzieła do profesjonalnej konserwacji to taki jakby luksus i nie każdy może sobie na to pozwolić. Dlatego sporo osób – szczególnie w jakiś sposób związanych z szeroko pojętą sztuką – podejmuje próby “naprawy” obrazów na własną rękę.

Jakie są powody samodzielnych prób konserwacji w domowym zaciszu?

– ponieważ tak jest taniej (wg. samozwańczych konserwatorów)
– ponieważ wydaje się, że nie jest to przecież takie trudne
– ponieważ przecież “jak to, ja nie dam rady?”
– ponieważ ktoś coś doradził, a resztę dotyczało się w Internecie

Na potrzeby tej historii nadam mojej klientce fikcyjne imię Cecylia.

Pewnego dnia zadzwoniła do mnie Pani Cecylia. W rozmowie powiedziała mi, że ma obraz, który kupiła na aukcji i bardzo go lubi. Dzieło miało jednak pewne “mankamenty” i chciała się ich pozbyć, prostując pofalowane płótno i podejmując próby oczyszczenia brudnego lica. W tym pomógł jej znajomy artysta, który doradził jej że ciepła woda jest dobrym sposobem na wyprostowanie się płótna. Pani Cecylia zaufała znajomemu malarzowi i polała odwrocie obrazu ciepłą wodą.

Płótno się nie wyprostowało. Po tej nieudanej próbie Pani Cecylia kontynuowała w internecie samodzielne poszukiwania sposobów na oczyszczenie obrazu. W internecie niestety takich porad nie brakuje, więc zastosowała jedną z nich – ciepłe mleko! Jak wskazywały instrukcje należało fragment po fragmencie nanosić ciepłe mleko pędzlem na lico obrazu a następnie pocierać szmatką, aby usunąć brud, a następnie zmywać wodą. Pani Cecylii zależało na szybkim efekcie, więc po niewielkiej próbie na obrazie postanowiła nanieść mleko na całość lica i potem zmyć wodą pod prysznicem. Zauważyła jednak, że z obrazu zaczyna spływać zielona farba, więc od razu zaprzestała wszystkich czynności. To był moment, w którym zorientowała się, że zamiast naprawiania, właściwie to niszczy obraz, który przecież tak lubi! Dopiero w tym momencie Pani Cecylia zorientowała się, że to czas, aby oddać obraz do profesjonalisty. Zrozumiała, że sama tylko bardziej zaszkodzi obrazowi. Przeszukując Internet znalazła kontakt do mnie – przez telefon od razu powiedziałam, żeby już więcej nie dotykała obrazu i jak najszybciej pojawiła się w mojej Pracowni.

Fot. Stan obrazu przed konserwacją. Widoczne zabielenia (szczególnie w pariach zieleni).

Obraz – o dziwo – nie był w aż tak złym stanie jak bym się spodziewała. Płótno było pofalowane jeszcze bardziej po użyciu ciepłej wody i mleka. Na licu było widać fragmenty, gdzie usunięty był werniks, szczególnie było to widoczne w partiach nieba. W niektórych partiach obrazu widoczny był biały nalot – zabielenie. Zajęłam się obrazem od razu.

Konserwacja (w dużym skrócie) polegała na zdjęciu obrazu z krosna, mechanicznego oczyszczenia odwrocia obrazu, przeprowadzeniu prób oczyszczania lica i – na tej podstawie – określeniu najlepszej metody dla usunięcia powierzchniowego brudu, nalotu oraz starego werniksu. Wyprostowałam pofalowane płótno i oczyściłam lico. Uzupełniam ubytki w warstwie malarskiej i naniosłam nowy werniks.

Chciałam podzielić się z Wami tą historią nie po to, aby określać Panią Cecylię różnorakimi przymiotnikami, ale raczej ku przestrodze innych osób, którym takie pomysły mogą wpaść do głowy. W tym przypadku zniszczenia nie były bardzo poważne , ale każdy obraz jest inny i inaczej reaguje na choćby zwykłą wodę. Dlatego zawsze warto oddawać obrazy do profesjonalisty, nie polecam słuchania porad artystów, choć nie jeden z nich ma na pewno jakąś tam wiedzę na temat konserwacji, na pewno nie jest ona pełna. Odradzam stosowanie domowych sposobów i samodzielne próby “napraw” obrazów i innych dzieł sztuki. 

Jeśli jednak podjęliście się próby samodzielnej „naprawy” nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, a jak najszybciej skontaktować się z profesjonalnym konserwatorem dzieł sztuki – on najlepiej zajmie się obrazem. 

Polecam do poczytania jeden z moich artykułów na temat domowych sposobów konserwacji obrazów. Nie, nie znajdziecie tam porad, jak zrobić ro samodzielnie w domu, a raczej to dlaczego nie warto tego robić. We wpisie opowiadam o złożoności procesu, jakim jest oczyszczanie obrazów. 
Facebook
WhatsApp
Twitter
LinkedIn
Pinterest